Skip to main content

Trener Psów – kilka słów o historii kursu

Pierwsza edycja Kursu Trenerskiego ruszyła w listopadzie 2012 roku. Kurs zaplanowany był na 7 weekendowych zjazdów. Szybko jednak okazało się, że dobry Trener Psów, dla dobrego poznania materiału, potrzeba więcej czasu i już pierwszą edycję, w trakcie jej trwania, przedłużyłam o jeden zjazd, czym mocno zaskoczyłam całą grupę

Obecnie trwa 14. edycja, która jest 3 edycją z aż 9 zjazdami i pierwszą która rozpoczęła się wykładami online. Dzięki pandemii przekonałam się jak cenna jest możliwość spotykania się i rozmowy na platformie internetowej i możliwość odtwarzania wykładów w dowolnym czasie.

TYLKO czy AŻ dziewięć zjazdów

Trener Psów w Akademii Dobry Pies, uczy się blisko 9 miesięcy. To dosyć długo, zwłaszcza w porównaniu z innymi kursami trenerskimi, z których najkrótszy, jaki znalazłam, trwa dokładnie 9 dni.

Czas spędzony na kursie, to nie tylko ten czas, gdy uczestnik słucha wykładów, czy pracuje na zajęciach praktycznych. Równie ważny jest czas pomiędzy zjazdami, gdy uczestnik powtarza, „przetrawia” i przyswaja materiał. To wtedy w człowieku zachodzi zmiana. Informacje zdobyte na kursie muszą więc mieć czas, by połączyć się w głowie w zwartą całość.

Potrzeba czasu, by informacje zamieniły się w wiedzę i wpłynęły na nas od środka, zmieniając coś najważniejszego, czyli nasze przekonania.

Bez przekonań, wiedza nie będzie miała wsparcia i szybko ulegnie wpływom innych osób czy okoliczności. 
To one mają  najważniejszy wpływ na to co i jak robimy. To przekonania decydują o naszych myślach a następnie emocjach, które to wpływają bezpośrednio na nasze decyzje i docelowo kształtują nasze działania. Odpowiadają na pytanie, które przyszłym trenerom będzie zadawać każdy ich klient: Dlaczego właśnie tak?

Od przekonań a nie od liczby zgromadzonych informacji, zależy co i jak robimy. To właśnie tą zmianę uwielbiam obserwować w kursantach

W rezultacie, końcowy egzamin zdaje już inny człowiek, bardziej świadomy i uważny, posiadający rzeczywistą i solidną wiedzę. Systematyzacja wiedzy i tak nie jest łatwa, zwłaszcza jeśli uczestnik zaczął kurs z już mocno utrwalonymi przekonaniami.

Wykłady online

Rozpoczynając nowy kurs, zawsze miałam ten sam duży problem. Jak na szybko, przed pierwszymi zajęciami praktycznymi, w której wezmą udział nowi kursanci, wytłumaczyć im zasady prowadzenia zajęć oraz jak i dlaczego mają się na nich zachowywać.

Dzięki pandemii, musiałam rozpocząć 14. edycję Kursu Trenerskiego, 12 wykładami online. Na nich omówiliśmy wszystkie wykłady z dwóch pierwszych zjazdów. Gdy w końcu spotkaliśmy się na żywo, okazało się że wszyscy uczestnicy od razu doskonale odnaleźli się na zajęciach praktycznych, świadomi wszystkiego, co się na nich działo.

Niechcący okazało się, że taka forma rozpoczynania kursu jest idealna.

Zdobywanie wiedzy to nie to samo co zdobywanie informacji.

By zbiór informacji miał jakąkolwiek praktyczną wartość, musi zostać poddany, przez każdego uczestnika, procesowi stopniowego i samodzielnego usystematyzowania. Zbyt duża liczba informacji w zbyt krótkim czasie, tworzy chaos.

Dlatego właśnie przyspieszone, intensywne kursy trenerskie, ściśnięte w jeden czy dwa zjazdy są nieefektywne. Uczestnik nie ma na nich czasu na samodzielne myślenie i zadawanie pytań. Stawiają one pod dużym znakiem zapytania także etykę zawodową prowadzących i uczniów.
Trener psów, kończąc taki kurs, ma w głowie całą masę informacji i wydaje się, że jest świetnie aż do pierwszego klienta.

Okazuje się wtedy, że posiadane informacje nie dają praktycznych umiejętności. Problemem jest tu nie tylko chaos informacyjny ale także jakość informacji. Jest wśród nich często, cała masa informacji prawdziwych ale nieistotnych i niepotrzebnych w praktyce. Uczestnik dowie się jednak o tym dopiero, gdy je sprawdzi.

Pomocne błędy

Biorąc udział w wielu kursach, musiałam odrzucić ogromne ilości zdobytych tam informacji.

W praktyce okazały się wątpliwe lub po prostu nieprawdziwe. Ich weryfikacja nie była łatwa. Dlaczego? Bo przecież czytałam że to działa! Od razu pojawiało się mnóstwo wymówek, bo jak wiadomo mózg nie lubi zmian, woli to co zna i czasem woli wyprzeć że coś nie działa, by tylko nie przyznać się do błędnej decyzji.

Przyznawanie się do błędów to trudny orzech do zgryzienia ale każdy trener czy opiekun psa musi się z nim zmierzyć. Na swoim kursie, mówię bardzo dużo o popełnionych błędach, by zapadły dobrze w pamięci kursantów i by nie musieli oni ich powtarzać.
Błędy popełni bowiem każdy trener psów i dobrze! Dzięki nim może się doskonalić. Nie popełnia błędów tylko ten, kto nie robi nic.

Wiedza niedeklaratywna czyli „w jaki sposób”…

Wiedza, którą posiada trener pracujący ze zwierzętami jest dosyć szczególna. Jest to głownie wiedza przez znajomość, biorąca się z bezpośredniego doświadczenia, z zetknięcia się twarzą twarz z psem.

Jest ona wysoce spersonalizowana i oparta w głównej mierze na umiejętnościach naszego ciała. Wiedza ciała, której często sobie nie uświadamiamy objawia się tu i teraz. Wiele rzeczy robimy bezwiednie „automatycznie”, bez udziału świadomości. Takiej wiedzy nie daje się łatwo przekształcić w wiedzę deklaratywną, na fakty i reguły, czyli na wiedzę „że”, którą da się szybko komuś przekazać. Tu także kluczowe są procesy selekcji informacji, pod kątem spójności i jakości a następnie interpretacji i osadzenia ich we właściwym kontekście.

Wykładowca też uczeń

Uczestnik kursu nie jest jedynym, który potrzebuje czasu na przyswojenie praktycznej wiedzy i wytworzenie sobie nowych nawyków. Wykładowca także potrzebuje czasu i doświadczenia, by nauczyć się przekazywać swoją wiedzę praktyczną w zrozumiały dla uczestników sposób. Każda edycja kursu jest więc dla mnie kolejną okazją do ponownego przemyślenia wykładów i zajęć praktycznych.

Źródłem wiedzy jest pies a nie ludzkie wyobrażenie o nim.

Na kursie trenerskim jestem jedynym wykładowcą, choć nie jedyną osobą, prowadzącą zajęcia. Podczas zajęć praktycznych pomagają mi absolwenci poprzednich edycji kursu, tym samym zdobywając praktykę. Najważniejszymi nauczycielami na kursie są jednak psy. Na kursie uczestnicy mogą przyjeżdżać ze swoimi psami ale muszą też pracować z psami obcymi, bo przecież dokładnie to będą robić jako trenerzy.

Czy mogę ćwiczyć ze swoim psem?

Praca z własnym psem jest zupełnie inna, niż z psem „obcym”. Jest dla nas przyjemna i oczywiście ważna ale w większości przypadków… uczestnicy nie są w stanie oduczyć się nabytych już nawyków. Są przekonani, że skoro dłużej znają swojego psa, lepiej wiedzą co i jak z nim robić.
Praca z psami nieznajomymi, w różnym wieku, różnej rasy, wymusza elastyczność i sprzyja uważności. Uczy by niczego nie zakładać, by dbać o każdy gest, każdy ruch. Jeśli kurs trenerski polega na pracy tylko z własnym psem, uczestnik nie ma możliwości zauważenia tej różnicy. Nie ma często nawet świadomości, że nieznajomy pies może po prostu nie zrozumieć jego zachowania, czy słowa. To właśnie ten aspekt prowadzi często do bardzo niebezpiecznych sytuacji w pracy trenera psów.

Szkolenie czy tresura?

Nauka poleceń nie jest celem prowadzonego przeze mnie Kursu Trenerskiego. To zaledwie jego niewielka część. Celem tego kursu, jest coś dużo ważniejszego. To zrozumienie zachowania psów i stojącej za nim motywacji.

Na kursie nie uczymy też psów posłuszeństwa. Zachowanie psa, wymuszone presją, stosowaną podczas takich ćwiczeń, nie ma nic wspólnego z jego prawdziwymi potrzebami. Jest to wręcz ich zaprzeczenie, przyczyniające się tym samym do powstania u psa zaburzeń zachowania.

Najważniejszym celem kursu jest umiejętność budowania mocnej więzi z psem, na wzajemnym zaufaniu. Główną zasadą jest to, by szkolenie dawało psu i człowiekowi możliwość wpływu na sytuację i wspierało wspólną inicjatywę.

Trener Psów - Akademia Dobry Pies

Budowanie więzi z psem to absolutna podstawa, bez której nie da się z psem niczego dobrze zrobić zwłaszcza, gdy cierpi z powodu zaburzeń. W takim przypadku, każda zbyt silna ingerencja w psa, może nie tylko nie pomóc ale wręcz dodatkowo zaszkodzić psu i jego ludzkiej rodzinie.

 

Szkolenie psów, czy ludzi?

Praca trenera wymaga pokory, cierpliwości i wielkiego szacunku nie tylko dla zwierzęcia ale także dla jego opiekuna. To na ludziach spoczywa odpowiedzialność za powodzenie szkolenia.

Trener musi więc wziąć pod uwagę czynnik ludzki i dostosować program i technikę szkolenia do możliwości i ograniczeń opiekuna zwierzęcia.
Podczas Kursu Trenerskiego, uczestnicy muszą nauczyć się więc pracy nie tylko z psem ale przede wszystkim z jego opiekunem. Dlatego, na zajęciach psy zawsze mamy w obecności ich opiekunów. Tak samo jest na egzaminie.

Kursanci otrzymują wiec podwójny feedback, od psa i od człowieka. Dokładnie taki, z jakim przyjdzie im się zmierzyć, jako samodzielnie praktykującym trenerom.

Takiej informacji zwrotnej nie ma szansy dostać kursant, pracujący np. z psami schroniskowymi, których nikt dobrze nie zna i nikt nie jest w stanie zweryfikować długoterminowych skutków szkolenia. Praca z takim psem też dużo uczy ale nie przygotuje kursanta to pracy z opiekunem psa, który jest przecież jedynym łącznikiem trenera z psem a więc i kluczem do powodzenia całego szkolenia.

105 absolwentów mówi za siebie

Moją rolą, jako prowadzącej, organizatorki i głównego instruktora, jest nadzorowanie i wspieranie uczestników podczas kursu. Jestem z uczestnikami od pierwszego do ostatniego zjazdu. Widzę jak się uczą i jak pracują. Widzę ich postępy. Widzę też ich błędy, które staram się jak najszybciej wyjaśniać i korygować. To ogromna odpowiedzialność i niełatwe zadanie.

Wysiłek wart jest jednak każdej godziny spędzonego na kursie czasu. Obecnie, w grupie 92 absolwentów jest wiele osób, prowadzących z sukcesem własną działalność szkoleniową. Prowadzących hotele dla psów, pracującą w klinikach weterynaryjnych. Jest także wielu, którzy na kurs przyszli dla siebie samych i swoich czworonożnych członków rodziny. Wielką radość sprawiają mi oni wszyscy, zwłaszcza, gdy zmieniają swoje otoczenie na lepsze, przyczyniając się do lepszego zrozumienia psów.

Dlaczego Trener Psów?

Akceptacja wzajemnych potrzeb i wynikających z nich motywacji, zmienia nasz stosunek do psa oraz jego do nas. Dzięki temu zanika potrzeba wzajemnej kontroli, która wcześniej była warunkiem poczucia bezpieczeństwa. Dzieje się tak zarówno u ludzi, jak i psów. Gdy pies zaufa człowiekowi, że ten nie zabierze mu jego kości, nie musi używać agresji, by kontrolować do niej dostępu.

Wzajemne zaufanie daje obydwu stronom coś wyjątkowego: swobodę, przestrzeń i wolność. A one działają w naszym życiu cuda!

Sprawiają, że pojawia się prawdziwa magia w relacji człowiek – pies, dzięki której dostajemy szansę odkrycia tajemnicy symbiozy naszych gatunków i zrozumienia celu, w jakim spotykamy na swojej drodze właśnie tego psa, stając się jego trenerem, opiekunem, czy po prostu przyjaznym człowiekiem, idącym przez chwilę tą samą co on drogą.

 

Agnieszka Nojszewska