Skip to main content

Święta to taki czas, który najpiękniej jest spędzać, wśród osób bliskich naszemu sercu. To także czas, gdy strata ukochanej osoby, boli szczególnie mocno. O mały włos, tegoroczne Boże Narodzenie spędziłabym bez mojego ukochanego Klocka. Kilka dni temu Klocek miał skręt żołądka. Bez natychmiastowej operacji, nie miałby szans przeżyć.

Jeśli nie wiecie czym jest skręt żołądka, to koniecznie się dowiedzcie. W internecie jest mnóstwo artykułów na ten temat. W jednym zdaniu, skręt żołądka, to stan, gdy przez nagromadzenie się dużej ilości gazów, żołądek rozszerza się i przekręca wokół własnej osi, zaciskając naczynia krwionośne i narządy wewnętrzne.
Objawy są dosyć charakterystyczne: pies jest niespokojny, ślini się i chce zwymiotować, bo czuje duży nacisk w żołądku, ale nie może, bo żołądek jest zaciśnięty. W dotyku brzuch jest napięty i pies wygląda jakby spuchł. Zwykle dzieje się to po jedzeniu. Do skrętu może doprowadzić po prostu łapczywe jedzenie, gdy pies nałyka się powietrza. Na skręt żołądka szczególnie narażone są psy ras dużych oraz psy starsze ale… może się też przydarzyć yorkom czy jamnikom.

Skręt żołądka to jeden z najbardziej niebezpiecznych schorzeń u psów. Klocek żyje tylko i wyłącznie dzięki temu, że bardzo szybko zareagowałam. Jak tylko zobaczyłam, że ślini się, jest niespokojny i próbuje wymiotować… i jak tylko dotknęłam jego brzuch, wiedziałam, że to skręt żołądka… Choć nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, po jakiejś minucie wyszłam z szoku, spakowałam się i w ciągu 30 minut byłam już u weterynarza. Zadzwoniłam wcześniej że jadę, więc lekarze już na mnie czekali. Szybkie RTG i USG nie dały jednoznacznej diagnozy, ale lekarz zalecili natychmiastową operację. Przeżyłam koszmar, wiedząc w jak ciężkim stanie był mój ukochany i prawie 15-letni pies. Musiałam jednak zostawić Klocka w klinice, wrócić do domu i czekać na telefon. Zaniepokojone moim stanem psy, obwąchały mnie ze wszystkich stron a gdy położyłam się, Freya przytuliła się koło mnie i tak czekałyśmy na telefon. Po dwóch godzinach w końcu zadzwonił i mogłam odetchnąć z ulgą. Klocek przeżył. Stres jednak trzymał mnie jeszcze przez kolejne dni, bo przecież jeszcze wiele mogło się skomplikować.Dziś minęła już 5 doba po zabiegu. Klocek chodzi, pije, je i jest wyraźnie silniejszy. Posiłki ma małe więc jest trochę zły ale na szczęście karmię go często 😉

Wciąż cieżko jest mi myśleć, jak niewiele brakowało, bym te Święta spędziła bez Klocka… To prawdziwy cud, że akurat byłam w domu, że nie wyjechałam na zajęcia, że chirurg był na miejscu i nie miał w tym czasie operacji… i że Klocek mimo że tak cierpiał, chciał jeszcze walczyć i zostać ze mną.

Kochani, jeśli czytacie ten tekst i kochacie zwierzęta, życzę Wam, byście dobrze wykorzystali czas, który macie i zapisali się na kurs pierwszej pomocy dla zwierząt. Ja byłam! Sama go organizowałam i to, co wiem, uratowało życie mojemu psu. Ten kurs może uratować życie także waszemu zwierzakowi. Zróbcie sobie takie świąteczno-noworoczne postanowienie i dajcie psu i sobie szansę! Mój ukochany Klocek dostał kolejna szansę. Nie byłoby jej bez kilku osób, którym chcę teraz szczególnie podziękować.
Dziękuję Rafałowi Niziołkowi, który uczył mnie pierwszej pomocy. Dziękuję też Kasi Niziołek, do której zadzwoniłam jak tylko zorientowałam się, że Klocek może mieć skręt żołądka i która szybko poradziła mi, gdzie najlepiej z nim pojechać. Dziękuję też  lekarzom z Legwetu – Całodobowej Lecznicy Weterynaryjnej w Legionowie, którzy operowali Klocka i potem przez dobę opiekowali się nim. Na koniec dziękuję pewnemu psu o imieniu Kai, który zmarł wiele lat temu właśnie na skręt żołądka. Wtedy nie udało mi się go uratować, ale to doświadczenie, które zostało w mojej pamięci, pomogło teraz ocalić życie Klockowi. Dziękuję ci Kai!